Dzisiejszy system chorobowego, mimo jakiś racjonalnych założeń (nie zostawiania kogoś chorego bez środków do życia), jest oparty o bezwzględny mechanizm wspólnotowy. Polega on na tym, że każdy się dokłada do wypłacania zasiłku, częściowo nawet pracodawca jest tym obciążony (który raczej nie ma z tym nic wspólnego), natomiast osoby które np prowadzą zdrowy tryb życia i nie chorują, nie są w tym systemie uwzględniane (nie dostają żadnych z tego tytułu bonusów).
Taka konstrukcja prowadzi do tego, że bardziej opłaca się chorować (a właściwie „chorować”) niż być zdrowym, bo dostajemy pieniądze, mimo że nie musimy pracować. By to zmienić, wystarczy tylko wyodrębnić składkę chorobowego z ZUS, przypisać ją imiennie, wprowadzić w jej ramach mechanizm solidarnościowy, i wypłacać bonusy w postaci niewykorzystanej składki w danym okresie rozliczeniowym.
Załóżmy że taka składka wynosiłaby 120 PLN przy zarobkach 2000 netto.
Daje to nam rocznie 1440 zł.
Wprowadźmy mechanizm solidarnościowy;
a) 1/10 składki na Fundusz Wypłat Zwykłych
b)1/10 składki na Fundusz Chorób Przewlekłych
Pozostaje nam na osobistym koncie 8/10 czyli 80%. To wysoki poziom zachowania indywidualnego wkładu. W naszym wypadku jest to 1200 zł rocznie.
Wprowadźmy teraz dolny próg wypłat-niech to będzie 7 dni roboczych, dopiero po ich przekroczeniu będzie można dostać wypłatę z konta własnego, jak i z tych soilidarnościowych.
7 dni roboczych to 1/3 miesiąca, wypłata pomniejszona o tyle nie powinna zburzyć mocno budżetu domowego. A jeśli już, to na pewno nie jest to wina systemu zasiłków chorobowych…
Jako że wypłaty będziemy dostawać po części z własnych pieniędzy, nie potrzebujemy L4, wystarczy tylko zgłosić fakt że chorujemy (np sms) i przypomnieć się po siedmiu dniach, że nadal nasz stan uniemożliwia nam podjęcie JAKIEJKOLWIEK pracy zarobkowej (np pracy przy robotach publicznych).
Na wypłatę dostaniemy 1/12 stanu naszego konta + zasiłek z FWZ (przez 12 tygodni) lub zasiłek z FCP (po 12 tygodniach).
Wypłaty byłyby dokonywane co tydzień.
A co jeśli byśmy nie chorowali lub chorowali bardzo rzadko?
Co roku dostawalibyśmy zwrot połowy naszej wpłaty, jeśli pozostałaby niewykorzystana. Czyli mogłoby do nas wrócić bezpośredno 576 zł, a druga połowa przeszłaby na kolejny rok (podnosząc stawkę wypłacanego zasiłku). środki z konta osobistego byłyby składnikiem majątku osobistego i podlegały dziedziczeniu-wypłacane spadkobiercom.
Zakładając że co druga osoba raz w roku zachoruje na okres powyżej 7 dni, mamy tu tygodniowy zasiłek w wysokości 400 zł (288 zł z FWZ+z konta osobistego ok 150), czyli w miarę zabezpieczający byt.
Jeśli co trzecia osoba skorzysta raz z Funduszu przewlekłego, (lub co dwunasta przez cztery tygodnie, etc…) to dostanie 430 na tydzień.
Jeśli ktoś przez pięć lat nie będzie chorował dłużej niż tydzień, to co roku dostanie prawie sześć stów zwrotu i później ekstra 250zł do każdego tygodnia choroby.
Taki system nagradza za zdrowy tryb życia, ściąga z nas większość ciężarów utrzymywania osób nieodpowiedzialnych, nie karze pracodawców za choroby ich pracowników, i nie zostawia nikogo na lodzie, bez środków do życia w momencie dla niego trudnym, czyli w czasie choroby.
Taka konstrukcja chorobowego pozwala na większą identyfikację ze środkami jakie odprowadzamy i dostajemy z tego tytułu, a sam siebie mało kto próbuje oszukiwać 🙂